Thursday 17 May 2012

Make my day, Bunny!

Poranna kawa makes my day.
Papieros makes my day.
Widok mojego Mężczyzny leżącego obok makes my day.

A co sprawia, że Wy się uśmiechacie?


Tuesday 15 May 2012

Zebra nocna

Są takie wieczory gdy kobiecie niepotrzebny mężczyzna.
Są wieczory gdy trzeba tylko wina, wina i muzyki.

Propozycje na dziś.



Biało-czarno, nastrojowo. Dla mnie pięknie.

Saturday 12 May 2012

Rekordzistki

Dziewczęce rozmowy przynaleśnikowe.
A:Słuchaj, ja muszę już chyba przestać sypiać z przypadkowymi facetami. Ilu to już bedzie...ze 30stu. Prześcignęłam nawet Ciebie.
K:Jeszcze nie.- Kosmopolka ze stoickim spokojem, ubijając bitą smietanę.
A:O to ładnie poczynałaś za młodu, ja przynajmniej mam swoje lata, to mogę się trochę połajdaczyć.
Naleśniki przypalają się. Koniec.

20stu, 30stu, 40stu...Czy tylko Kosmopolki oszalały czy to jakiś światowy trend. Czy kogokolwiek rażą dziś takie liczby, czy mają one jakikolwiek wpływ na nasze kolejne relacje z facetami. Spłycają je, a może pozostawiają nietknięte bo sex stał się tylko chwilowym uniesieniem, która nie niesie za sobą żadnych metafizycznych przeżyć.
Przyznaję, nie pamiętam większości swoich partnerów. Nie tylko nie pamiętam ich imion, ale również twarzy, tego jak całowali, jacy byli w łóżku. Mało w tym wyznaniu z damy, ale nie będę silić sie na sztuczność. Monogamia nigdy nie była moją mocną stroną. O ile jednak sypianie z kilkoma facetami nie jest czymś złym, to sypianie ze zbyt wieloma czyni Cię już dziwką? No właśnie, ile to zbyt wielu? Gdzie jest granica między przyzwoitoscią a byciem panną lekkich obyczajów.
Dziś jestem w związku (brzmi to trochę jak wyznania dziadka z Werther's) i radzę sobie z sypianiem z tylko jednym mężczyzną. To dość świeża znajomość więc ciężko mówić o rewolucji, jednak jak dotąd nie tęsknie za przygodami. Nasz sex jest również coraz lepszy, poznawanie siebie w łóżku jest jednym z bardziej ekscytujących aspektów każdego związku.  Jeśli idzie ku dobremu, a punkt kulminacyjny tuz tuż,  lepiej zostać w sypialni z tym właśnie facetem. Nie tylko zafunduje uciechy fizyczne, ale też zaparzy rano kawę. A w porannych rozmowach temat naszej przeszłości można przecież dyplomatycznie pominąć.


Wednesday 2 May 2012

Kobieta w gumiakach

Opadów w tym sezonie jak na lekarstwo ale kto powiedzial, że w noszeniu kaloszy chodzi o deszcz?
Buty, które jeszcze jakis czas temu kojarzyły się z pracą na farmie dziś są ciekawym dodatkiem stroju, który często dodaje mu wyrazu. Według mnie jest tak: jeśli nosisz kalosze, jesteś babka z ikrą.
Kosmopolka nosi.

Hunter'y nie były miłością od pierwszego wejrzenia, ale teraz nie możemy bez siebie żyć.




Prawda, że ładne?

Monday 30 April 2012

Między piekłem a piekłem

Bycie w związku przynosi dużo więcej pokus niż singlowanie. Inaczej: pokusy singla nie są tak smakowite zważywszy na fakt, że może sobie pozwolić na każdą z nich. 
A więc jutro czeka mnie próba generalna, która pewnie zweryfikuje czy moje bycie czyjąś dziewczyną w ogóle ma sens. Wyobrazcie sobie jednego przystojnego Irlandczyka. Jurny chłopak, zło na twarzy, za dobrych czasów singlowania, brałabym bez słowa. Przypadek jest jednak bardziej skomplikowany, wyobraźcie sobie bowiem dziewięciu Irlandczyków, z którymi jutro przyjdzie nam spędzić wieczór, podczas gdy mój Mężczyzna jest chwilowo poza domem. 
Czy można diabłem się urodzić a potem w anioła przerodzić? Mówią, że miłość zmienia wszystko. Jeszcze kilka dni temu podejmowałam ten temat z Giną, pewną rezolutną Angielką, która podczas swojej długoletniej podróży zaliczała chłopców na całym świecie. Jaką ja byłam zdzirą, szczerze podsumowuje tamte czasy. Za kilka dni Gina bierze ślub. Nie wiem czy tęskni za tym ekstremalnym epizodem w jej życiu, niezależnie od tego, dobiła w końcu do swojej przystani i będzie teraz pieprzoną żonką.
Ja narazie do tej roli się jeszcze nie szykuje ale swojego Mężczyznę lubię, lubię najbardziej ze wszystkich dotychczasowych i szkoda byłoby tej historii dla chwilowego uniesienia. Zdrada okropną rzeczą jest i nie staram się tu dowieść,  że jest inaczej.  Zastanawiam się tylko czy miłość naprawdę jest w stanie zmienić człowieka, czy moje wcześniejsze wybryki można usprawiedliwić nieodpowiednimi facetami i brakiem motyli, czy po prostu moją zdzirowatą naturą, której sie juz nie pozbęde. Nigdy?!? Brzmi dość cierpko. Czy fakt, że ktoś mi się podoba, że świntuszę w myślach świadczy o moim braku uczucia, oddania, braku serca? A jutro, poszłabym, nie poszła? 
Niestety odpowiedzi na to pytanie trzeba byloby szukać empirycznie, a mi wydaję się że wieczorem powinnam po prostu zostać w domu. Gina, oni chca nas tylko przelecieć! 
Ona : Daaarling, a czy to jakiś problem?

Tak, zdecydowanie dom i kapcie. A sio!

Thursday 29 March 2012

Bejsbol Feszjon


Mam słabość do bejsbolówek. Mimo, że dopiero zamierzam nabyć jedną z nich, kocham je już od dawna. Ta miłość zaczęla się w latach szczeniecych gdy z zapartym tchem ogladalam amerykanskie filmy i marzylam by jakis przystojny mlodzieniec zza oceanu zabral mnie swoim cadillac'iem do kina pod golym niebem, nastepnie poczestowal swoja kurtka i... Ok, te fantazje wykraczaly poza kurtke.
Mimo tego ochota na bejsbolówke pozostala i mam gdzies czy jest ona wciaz in, czy juz moze out, mam gdzies czy ja jestem jeszcze wystarczajaca mloda by ja nosic, nabede i juz.
Upatrzylam jedna na straganie, ale zanim zakupy, kilka wzorow z internetu.


H&M

Topshop



Drop Dead



Rocawear











Czy któraś przypadła Wam do gustu?


Thursday 8 March 2012

Świat lubi Polki

I nie ma się co dziwić. Niedawno siedziałam przy wódeczce w przytulnym hotelu w Azji z pewnym Amerykaninem, który wraz z większą iloscią spożytego alkoholu rozwodził się nad wątpliwą urodą Polek, zarzucając nam okrągłe i pospolite buzie. Jako faworytki upatrzył sobie Niemki, ach, ileż on się nacmokał usteczkami wynosząc ich aparycję pod niebiosa. Dziwnym wydało mi się to uwielbienie dla krów zza zachodniej granicy, jednakże o gustach się nie dyskutuje więc zostawiam Johna z jego spazmatyczną radością fantazjowania o niemieckich łaniach. Gdy zapada noc głęboka i cicha, amerykańska dłoń błądzi w poszukiwaniu damskiego ciepła a i spotyka ją unik gdy natrafia na seksowne, polskie kolano. Kolano zbyt okrągłe i zbyt dumne by dało się pogłaskać jakiejś niewdzięcznej amerykańskiej świni.
Ilez jest podobnych dylematów, nie o to czy dać się pogłaskać czy może dać się jeszcze bardziej, lecz o to kto zgrabniejszy i lepszy, i wciąż nie mogę się nadziwić jak można powtarzać, że te są ładne a te nie. Jak świat długi i szeroki o Polkach słyszy się raczej dobrze, ale przecież nie oznacza to, że wszystkie jestesmy miski. Już dawno nie było mnie w naszej pięknej ojczyźnie lecz przypuszczam,  że nowe pokolenie też ma kilka małó urodziwych podlotków, więc generalizowanie żeśmy wszystkie ładne jest mocno naciągnięte.
Czasami szczęka opada gdy widzę dziewczęta z innych krajów i wiem, że na naszych polskich chłopców zadziałałyby z jeszcze większą siłą (pewnie wiecie co mam na myśli). Do urody bowiem należy dodać szczyptę egzotyki. Jak się nasz polski dres napatrzy na solaryjne sarenki, z włosem bLONDA, lub granat czerń to nic dziwnego, że oczy mu się zaświecą na czekoladową piękność czy azjatyckie pełne wdzięku dziewczę. Gwoli ścisłości , ja nic do solaryjnych Pań nie mam, byłam tam, swoje przeżyłam.
Ale wiecie co najbardziej w babkach lubię? Wolność. Przewrotny uśmiech, który świadczy o tym, że możnaby z taką dziewczyną wsiąść w prom kosmiczny i przemierzyć galaktykę, wrócic wciąż chcąc więcej. Jestem stuprocentowym typem hetero, żeby było jeszcze ciekawiej, z niewielką liczbą koleżanek. Właśnie dlatego ze dziewczyny są dziś bezbarwne, jakieś spięte. Co z tego, że masz ładny paznokieć, błyszczący włos, w pierwszej kolejności powinnaś zabarwić swoją osobowość. A wtedy John usiądzie tu koło mnie i powie Wiesz, poznałem kiedyś taką wspaniałą kobiete z Polski...
Keep talking John, keep talking.

Wednesday 7 March 2012

Stój, Głuptasie!

Wspominam moje nastoletnie dramaty, z wielkim trudem przypominając sobie ich przyczyny, ale te krokodyle łzy zapamiętam na zawsze. Hej, dziewczyno, za kilka lat będziesz się z tego śmiać. Spieprzaj!
A jednak mieli rację Ci starsi, bardziej doświadczeni, bo dziś się śmieje. Właściwie ze wszystkiego. Jak jest jakiś problem, śmiej się. Dylematy, rozterki. Śmiej się. Nie układa Ci się z chłopakiem? Znajdź innego i śmiej się!
Przyznaję,  już w tym roku zdarzyło mi się zapłakać parę razy, ale to tylko dlatego, że jestem istotą niemądrą i zanim pomyślę już ronię łzę. Jednak dużo łatwiej patrzeć mi na pewne sprawy z dystansem. Opowiem Wam historię kosmopolki, jedną z wielu, historię, która powtarza się wciąż na każdym krańcu globu. Kosmopolka wpada w miłość (lubię tłumaczyć z angielskiego, bo tam dosłownie wpada się w coś, w sidła, w namiętne uczcucie, w dół, lubię intensywność i pasję tego wyrazu, poniekąd ma to sens!) Więc w miłosnym uniesieniu kosmopolka zapomina o świecie. Oczywiście to ten jedyny. Ten, na całe życie jakiego dotąd nie było i nie będzie. I nagle z różnych przyczyn mężczyzna odchodzi zostawiając kosmopolkę w głębokiej rozpaczy.
Lecz zawróć teraz kosmopolko i daj sobie drugą szansę. Na te miłość spójrz swym racjonalnym okiem, zatrzepocz wytuszowaną rzęsą. Ileż już było takich końców świata, ale populacja męska ma się dobrze i przed Tobą jeszcze nie jeden jedyny. A więc szpilki na stopy, biust do przodu i marsz ku kolejnej przygodzie. Głuptasie!





Thursday 16 February 2012

Beauty attracts beauty

Piękno jest pięknem, tu w czystej postaci.
Nie ma siły by się nie zachwycić.









Szkoda, że większość z nich ma już chłopaków.

Thursday 9 February 2012

Kosmopolka nadrabia

Jest pewien niefajny aspekt posiadania przyjaciół. Trzeba o nich należycie dbac. Czyli listy, liściki, miłe słówka i stałe updaty. O ile z sympatią i pamięcia problemów nie mam, o tyle regularne pisanie jest dla mnie nie lada wyzwaniem. Przez lata podróżowania poznała kosmopolka trochę ludu ze świata, ludu interesującego, z którym do dziś utrzymuje kontakt, i tego, który odszedł już w zapomnienie (jakkolwiek okrutnie to zabrzmi przy takiej ilości nowopoznanych przyjaciół nie sposób nie przeprowadzać selekcji). Ponieważ mieszkam z dala od większości z nich, całe mnóstwo czasu zajmuje mi pisanie kilku ciepłych słów do każdego. Opracowałam juz pewnego rodzaju taktykę i raz na jakiś czas po prostu siadam, robię listę osób, potem mocną kawę i tak schodzi mi całe popołudnie na wypisywaniu, że A już niekatualny, że ostatnio srogo popiłam, że myślę i tesknię (co w większości przypadków własciwie nie jest tylko wymuszoną grzecznością lecz stwierdzeniem stanu rzeczy bo stworzenie ze mnie sentymentalne i szybko przywiązuje się do ludzi). Więc zwieńczając mój wywód pod tytułem ludzie nie zapominajcie o ludziach, napiszę tylko, że z każdym kolejnym mailowym popołudniem mych wiadomości jest coraz mniej. Kto by pomyślał, że człowiek  nie musi nawet spotkać niedźwiedzia i doznać bidy, by przekonać się kto jest prawdziwy a kto nie. Więc nadrabia kosmpolka, czasami z bólem palców i głowy, pochłaniając długie godziny na podtrzymywanie więzi, lecz jeśli przyjaciel, to mówię Wam WARTO.





Wednesday 8 February 2012

Charles and William

Bangkok jest nieprzyzwoity i bezwstydny. Bangkok jest wspaniały.
I dlatego od czasu do czasu człowiek musi sobie do Bangkoku pojechać.

Znowu stoimy w korku. Mija już 23 i pospieszamy kierowcę. Nie jedziemy do Bangkoku by oglądać pałace, jedziemy porządnie się zabawić. Jeszcze w drodze rozpijamy butelkę whisky więc północ mija a kosmopolka o własne nogi się obija.
Tej nocy kosmpolka  poznaje nieziemsko przystojnego dżentelmena z Anglii. Wygląda jak młódy Bóg, jednak lepiej jest gdy się nie odzywa. Niestety kilka słów trzeba zamienić. Trochę o pogodzie, trochę o niczym. Wiadomo, że wszystko zmierza do łóżka.
W międzyczasie inna kosmopolka rozmawia z kolegą dżentelmena, dobrze jak się trafia taki parowany podryw, człowiek nie musi się naszukać i namęczyć. Słychać narzekania, że nieatrakcyjny i mało błyskotliwy, ale kto by o to dbał nocną porą, przekonuje kosmopolkę, a ponieważ liczy się dziewczę z moim zdaniem, stawia na konkret i chwilę później język jej już raczy rozkoszą Charlesa.
Podwójny układ ma same dobre strony. Dwa koleżeńskie wianuszki to również dwa osobne hotele więc kwestią sporną pozostaje tylko  kto gdzie będzie się bawił.
...
Rano ma miejsce wydarzenie bez precedensu. Coś czego jeszcze nie było i mam nadzieję nigdy już nie bedzie. Kosmopolka otwiera oczy, a po mężczyźnie ostatniej nocy ani śladu. Najpierw dezorientacja, potem szybka analiza wcześniejszych wydarzen i wniosek, jak płaski w twarz, bo jednak był i zniknął. To bardzo kompromitujące doświadczenie, choć gdy spojrzeć na to z innej strony, ten mało dżentelmeński ruch uchronił nas od niezręczności poranka dnia następnego. Chwilę później do hotelu dociera zguba, narzekając na Charlesa i jego małe przyrodzenie. Każde doświadczenie wzbogaca, kosmopolka twierdzi, że następnym razem nie idzie do wyra z byle kim.
A dla mnie, po tej nocy sformułowanie wyjść po angielsku nabiera nowego znaczenia. Ach Ci dżentelmeni z wysp.